piątek, 14 listopada 2014

Rozdział III

W poniedziałek po szkole, razem z Karlą postanowiłyśmy wybrać się na jakieś zakupy. Oczywiście musiałyśmy jechać do piotrkowskiego Focusa, bo w Tomaszowie nie ma takich atrakcji jak galeria. Po kilku godzinnym chodzeniu po sklepach, usiadłyśmy w jednej z kawiarni.
- To co, po kawce i jakimś dobrym ciachu? - uśmiechnęła się, zaglądając w kartę.
- Ja tylko kawę. Nie jestem głodna.
- Hola, hola. doskonale słyszałam, jak Ci burczało w brzuszku, więc nie mi takie kity wciskaj, okej?
- Karla.. - westchnęłam.
- No co? Nie będziesz się głodzić przez kilku kretynów.
- Ale to dla samej siebie.
- Dla samej siebie to by nie było w ten sposób - skarciła mnie wzrokiem - zróbmy tak. Dzisiaj jeszcze pozwalasz sobie na co tylko masz ochotę, a wieczorem siadamy i szukamy jakiegoś dobrego dietetyka, hm? - uśmiechnęła się do mnie.
- No dobra - wywróciłam oczami.
- I tak trzymaj - wyszczerzyła się.
Podszedł do nas kelner, więc złożyłyśmy zamówienie. Trzeba przyznać, że obsługę tu mają dobrą, bo nie musiałyśmy czekać zbyt długo.
- A powiedz mi, jak tam u ciebie w życiu uczuciowym? - upiłam łyka kawy - jest ktoś, kto wreszcie zawładnął sercem Karli-indywidualistki? - poruszyłam znacząco brwiami i uśmiechnęłam się dwuznacznie.
- No wiesz.. - spuściła wzrok, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
- Opowiadaj - pisnęłam podekscytowana.
- Wiedziałam - westchnęła.
- Ty mi tu mów wszystko po kolei, a nie - trąciłam ją łokciem.
- Jesteśmy razem ponad rok..
- Ile?!
- No odkąd wyjechałam na studia..
- I ja się dowiaduję dopiero teraz?!
- Oj no.. - wywróciła oczami - co prawda jest starszy o 4 lata, ale wiek to tylko liczba, prawda?
- Jejku, ale się cieszę - przytuliłam ją mocno - kiedy ślub? - zażartowałam.
- Ostatnio coś wspominał o zaręczynach..
- Aaa no co ty?! To ja już zacznę odkładać - wyszczerzyłam się.
- Puknij ty się w główkę - spojrzała na mnie z politowaniem.

Wieczorem, tak jak Karla mi obiecała, siedziałyśmy przy laptopie i szukałyśmy kontaktu do jakiegoś ogarniętego dietetyka. Koło 20 musiała wracać do Bełchatowa, więc odprowadziłam ją na dworzec.
- Odzywaj się czasem do starej siostry - poczochrała mnie.
- No przecież - przytuliłam się do niej - już tęsknie, wiesz? Bycie jedynaczką jednak nie jest takie fajne.
- Coś o tym wiem - dźgnęła mnie w bok - zawsze możesz wpaść na jakiś weekend.
- Chętnie skorzystam z zaproszenia, jeśli tylko poznam przyszłego szwagra - wyszczerzyłam się - ale teraz lepiej idź, bo ci pks odjedzie.
- Trzymaj sie mała - cmoknęła mnie w policzek i zniknęła w aucie.


Wracając do domu, dostałam sms`a od Wojtka.
 
Masz może chwilkę dla biednego Wojtusia :D ?
 
- Wariat - zaśmiałam się pod nosem i wykręciłam jego numer.
- Cóż za szybka reakcja - usłyszałam po drugiej stronie - bardzo zajęta jesteś?
- Wracam do domu, a czemu pytasz?
- Bo chciałem się pożegnać. Jutro rano wracam do treningów, więc jeszcze dzisiaj muszę się stawić w Bełku. Gdzie jesteś?
- Niedaleko dworca.
- Stój gdzie stoisz, niedługo będę - czułam jak się szczerzy do siebie.
- Jak pan sobie życzy.
- Za tego pana to oberwiesz.
- Już się boję - zaśmiałam się pod nosem i po zakończeniu połączenia schowalam telefon do kieszeni.
 
~*~
Mało się dzieje, ale powolutku akcja będzie się rozkręcać :)
Mam nadzieję, że ktoś tu ze mną jeszcze zostanie :D
Pozdrawiam ;3 
 
 


wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział II

Weszłam do domu i pierwsze, co zrobiłam, to ściągnęłam z siebie sukienkę i założyłam moją ulubioną, luźną koszulkę.
- Emi! - doszedł do mnie piskliwi głosik mojej siostry.
- Karla! - rzuciłam się jej na szyję - co ty tu  robisz, miałaś przyjechać w przyszłym tygodniu!
- Zrobiłam sobie wcześniej wolne. Poza tym, stęskniłam się za młodszą siostrzyczką - poczochrała mi włosy.
- Jak ci zaraz strzelę.. - skarciłam ją wzrokiem.
- Też cię kocham - cmoknęła w powietrzu i rozłożyła się na moim łóżku.
- Nie za wygodnie? - uniosłam do góry brwi.
- Jest idealnie  rzuciła we mnie poduszką.
- Jak ci zaraz jebnę - zaśmiałam się i odrzuciłam poduszkę.
- Oj no chodź tu, musimy sobie poplotkować - wyszczerzyła się.
Niewiele myśląc, położyłam się obok niej. Zaczęłyśmy rozmawiać o wszytkim. Ona zdała mi realcję z tego, co działo się u niej ostatnio i na odwrót.
- Wiesz co jest najgorsze? - zapytałam ze łzami w oczach - że tyle razy już próbowałam zrzucić chociaż kilka kilogramów i zawsze jak wchodzę na wagę, to cyferki się nie zmieniają - pociągnęłam nosem - na dodatek większość nie wie, że to wszystko przez chorobę i rzucają głupie komentarze na ten temat - pociągnęłam nosem.
 - kurcze, Emi. Nie możesz się załamywać. Pokaż im, że w pełni akcpetujesz siebie, a oni mogą Ci naskoczyć.
- żeby to jeszcze było takie proste.. - westchnęłam.
- podaj mi laptopa.
Spojrzałam na nią jak na kretynkę.
- Oj dawaj go i mnie nie denerwuj - wywróciła oczami. Podałam jej sprzęt. Pogrzebała trochę, po czym puściła piosenkę - wsłuchaj się w tekst.
- Jeny Karla - westchnęłam, kiedy piosenka się skończyła - to wcale nie zmieni mojego zdania, zdajesz sobie z tego sprawę? - spojrzałam na nią.
- Posłuchaj kilka razy, wtedy pogadamy - wyszczerzyła się.

Następnego dnia rano, zgodnie z umową, przyszłam na halę. Zaczęłam tego żałować dopiero wtedy, kiedy weszłam do budynku.
- Jest i nasza gruba niezdara!
- Spierdalaj - warknęłam.
- Ojejciu, nasz mała koleżanka się zdenerwowała. Uważaj, bo ci jeszcze oko podbije - zaśmiał się.
- Chyba wam wczoraj coś powiedziałem - doszedł do mnie głos Wojtka - wypad na rozgrzewkę - warknął. W mgnieniu oka, nie było koło nas nikogo.
- Mówiłam - otarłam łzy i skierowałam się w kierunku drzwi wyjściowych.
- Zaczekaj - złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie - nie przejmuj się nimi.
- Zostaw mnie Wojtek. Przyzwyczaiłam się do takich tekstów. Niepotrzebnie tu przychodziłam.
- Chodź i nie marudź - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę hali.
Obejrzałam z nim kilka meczy. Trzeba przyznać, że poprawił mu humor.
- Poczekasz tutaj? - mam wręczać nagrody inywidualne - wywrócił oczami.
- Jasne - uśmiechnęłam się.
Wszystko poszło dość sprawnie. Po zakończeniu nagradzania, wyrwaliśmy się z Wojtkiem z hali. Zaproponował kino. Co prawda, musiał mnie przekonywać, ale najważniejsze, że się zgodziłam. Bawiłam się świetnie. Chyba nawet za bardzo, bo kiedy weszłam do domu, było grubo po 22. Rodzice nie byli zachwyceni tym faktem..
- Możesz nas oświecić, gdzie byłaś cały dzień? - usłyszałam, kiedy tylko przekręciłam klucz w zamku.
- Jestem już przecież - wywróciłam oczyma - cała i zdrowa, więc nie wiem, o co ta spina.
- O to, że jest niedziela wieczór i idziesz jutro do szkoły. Odrobiłaś lekcje, że pozwalasz sobie na takie wyjścia?
- Wyobraź sobie, że tak.
- Dajcie jej spokój. Należy jej się raz na jakiś czas - Karla stanęła w mojej obronie.
Oczywiście w tym domu nie ma nic za darmo. Kiedy weszłam do pokoju, na łóżku siedziała siostra.
- To co to za szczęściarz? - poruszyła zabawnie brwiami.
- A kto powiedział, że ktoś jest ? - wyszczerzyłam się.
- Bo odkąd weszłaś do domu, szczerzysz się niemiłosiernie. Chodź tu - poklepała miejsce obok siebie - i opowiadaj.
W skrócie zdałam jej relację z dzisiejszego dnia.
- No no, widzę, że moja młodsza siostrzyczka wpadła - zaśmiała się, przytulajac mnie.

~*~
 
Bardzo Was przepraszam.. I za jakość rozdziału i za to, że dodaję po tak długim czasie.. Po prostu ostatnio nie wiem, w co ręce włożyć.. -.-  w dodatku najprawdopodobniej będę miała zagrożenie z matmy.. może ktoś jest chętny dać mi korki.. ? -.-  Nie byłam dosłownie na jednej lekcji i cholera nie ogarniam praktycznie nic -.-
Jeszcze raz bardzo Was przepraszam. Postaram się poprawić <3
A właśnie! Mam do Was jedną, maleńką prośbę. Gdybyście były tak miłe i informacje o nowościach zostawiały w zakładce SPAM.. z góry dziękuję. ;)
Pozdrawiam :*
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz